Stefano Galli: Wrodzona chęć rysowania

Stefano Galli: Wrodzona chęć rysowania

Olimpia Gaia Martinelli | 14 sty 2025 5 minut czytania 1 komentarz
 

„Wrodzona chęć rysowania, a potem malowania nigdy nie zatarła wrażenia, że jest to coś naturalnego dla każdego. Ze swojej strony, choć nie realizuję tego w celach wystawienniczych, z biegiem czasu pielęgnuję rysunek i różne techniki malarskie Podążając za pewnymi okolicznościami, które pozwoliły mi poświęcić więcej czasu na malowanie, poszłam drogą wskazaną przez różne możliwości wystawiennicze, jakie mi się ukazały.


Co zainspirowało Cię do tworzenia sztuki i zostania artystą? (wydarzenia, uczucia, doświadczenia...)

Wrodzona chęć rysowania, a potem malowania nigdy nie zatarła wrażenia, że jest to coś naturalnego dla każdego. Ja ze swojej strony, choć nie zajmuję się tym w celach wystawienniczych, z biegiem czasu pielęgnuję rysunek i różne techniki malarskie. Podążając za pewnymi okolicznościami, które pozwoliły mi poświęcić więcej czasu malarstwu, poszłam drogą wskazywaną przez różne możliwości wystawiennicze, jakie się przede mną otwierały.

Jakie jest Twoje artystyczne doświadczenie oraz z jakimi technikami i materiałami do tej pory eksperymentowałeś?

Rysunek zawsze był dla mnie podstawową dyscypliną, którą należy szanować, aby reprezentować to, co chcemy wyrazić. Dlatego chociaż nigdy nie miałem żadnych żyjących mentorów, polegałem na wielkich mistrzach z przeszłości: najpierw ich kopiując, potem naśladując, a na końcu wymyślając własne podejście. Przede wszystkim dałem się poprowadzić mojej naturalnej skłonności do perspektywy, którą doskonaliłem podczas studiów inżynierskich i trzech lat nauczania tego przedmiotu w wieczorowych technikach. Techniki, którymi się posługiwałam to klasyka: węgiel, tusz, akwarela, tempera i olej, by w końcu dotrzeć do medium, które wydaje mi się najbardziej odpowiednie: akrylu na płótnie.

Jakie trzy aspekty wyróżniają Cię spośród innych artystów i sprawiają, że Twoje prace są wyjątkowe?

Mogę odpowiedzieć z całą pewnością, ponieważ obserwatorzy często podkreślali te charakterystyczne cechy, a są nimi: tematyka, perspektywa widzenia i kolor.

Skąd pochodzi Twoja inspiracja?

Rzadko maluję na zamówienie o określonej tematyce (wyjątek stanowią portrety). Zwykle śledzę ścieżki tematyczne, które od czasu do czasu mnie urzekają, jak Afryka, wojna czy po prostu ludzie i ich zachowania. Właściwie tym ostatnim tematem zajmuję się obecnie najbardziej, mając pełną świadomość, że kolekcjonerzy często czują się zaskoczeni, a nawet niekomfortowo, gdy mają do czynienia z obrazem, który być może może ich przypominać.

Jakie jest Twoje podejście artystyczne? Jakie wizje, doznania, emocje chcesz wzbudzić w widzu?

Moja żona, która gorąco wspiera moją twórczość, mówi, że w każdym obrazie mieszka dusza, która go szuka. Ja też w to wierzę. Wyzwaniem jest udane zjednoczenie tych dusz wokół obrazu. Tworząc dzieło, nie staram się świadomie wzbudzić w odbiorcy określonych emocji. To, co naprawdę mnie przytłacza i martwi, być może egoistycznie, to strach przed marnowaniem czasu na coś, co mnie nie satysfakcjonuje. W rzeczywistości stan emocjonalny, jaki może odczuwać widz, jest czymś, co ja sam odczuwam jako pierwszy.

Jaki jest Twój proces twórczy? Czy ma charakter spontaniczny, czy też wiąże się z długą fazą przygotowawczą (techniczną, inspirowaną klasyką sztuki lub inną)?

Obrazy powstają w mojej głowie w zależności od okoliczności. Mogą wynikać ze znaczącego ciągu tematów, które szkicuję i rozwijam w konkretny temat, lub po prostu z gestu – przypadkowo zaobserwowanego na ulicy – ujawniającego stan emocjonalny podmiotu. Następnie przekładam go na płótno, dostosowując oryginalny obraz do surowej sztywności płótna.

Czy stosujesz jakąś szczególną technikę pracy? Jeśli tak, czy możesz mi to wyjaśnić?

Korzystam wyłącznie z klasycznych technik niezbędnych przy komponowaniu pracy. Używam również dokładnie przetestowanych kolorów, aby z czasem uniknąć przykrych niespodzianek. Przez lata byłem świadkiem niszczycielskich zmian kolorów, początkowo wybranych w celu uzyskania określonych efektów, ale z czasem wyblakłych, pozbawiając dzieło pierwotnego znaczenia.

Czy w Twojej pracy są jakieś innowacyjne aspekty? Czy możesz nam o tym opowiedzieć?

Zdałem sobie sprawę, że innowacyjność moich obrazów polega po prostu na tworzeniu dzieł, które nie wymagają długich wyjaśnień na temat motywacji psychologicznych czy egzystencjalnych, jakie za nimi stoją. Raczej zachęcają widzów do tworzenia własnych historii na podstawie obrazów, które w istocie są fragmentami narracji, które nieuchronnie przychodzą na myśl po pobudzeniu.

Czy masz format lub medium, w którym czujesz się najlepiej? Jeśli tak, dlaczego?

Bardzo dobrze czuję się pracując akrylem na płótnie. W przypadku prac na tekturze lub papierze wykorzystuję różne techniki.

Gdzie tworzysz swoje prace? W domu, we wspólnym warsztacie czy we własnym warsztacie? Jak organizujesz swoją pracę twórczą w tej przestrzeni?

Rozmiar moich prac na ogół nie wymaga bardzo dużych przestrzeni, chociaż w razie potrzeby jestem przygotowany do tworzenia dzieł o dużej skali, na co mam wydzieloną przestrzeń. Ponieważ dzielę swój czas pomiędzy dwa miasta, część pokoju w każdym domu wystarcza na większość moich prac.

Czy Twoja praca wymaga od Ciebie podróżowania, poznawania nowych kolekcjonerów, chodzenia na targi lub brania udziału w wystawach? Jeśli tak, co Cię motywuje?

W przeszłości dużo podróżowałem, nie dla przyjemności, która wydaje mi się nudna i męcząca, ale do pracy, zwłaszcza do malowania. Obecnie prowadzę bardziej siedzący tryb życia i podróżuję tylko wtedy, gdy wymagają tego okoliczności. Na koniec poświęcam się kontemplacji najpiękniejszych krajobrazów, jakie istnieją: ludzi, ze wszystkimi ich zaletami i wadami. W tych kontaktach, często związanych ze sztuką, często odwiedzam muzea, wystawy i wernisaże.

Jak widzisz ewolucję swojej twórczości i kariery artystycznej w przyszłości?

Nie chcę, żeby zabrzmiało dramatycznie, ale jaką przyszłość możemy przewidzieć, jeśli nie tę, w której kultura artystyczna będzie w większym stopniu dzielona z młodszym pokoleniem, a nie zostanie przyćmiona? Jeszcze kilka dni temu ktoś nie do końca niedoświadczony stwierdził, że moje obrazy powstały przy użyciu plotera, a opinie są stronnicze ze względu na postęp technologiczny. W tym tempie wystarczą drobne druki i malarstwo zaniknie, podobnie jak dyscyplina rysunku została już zdegradowana, choć na szczęście utrzymywana przy życiu przez utalentowanych artystów komiksów. Poza tym powstrzymuję się od przewidywania przyszłości, ponieważ zawsze się myliłem.

Jaki jest temat, styl i technika Twojej najnowszej pracy artystycznej?

Moje najnowsze prace to płótna przedstawiające ludzkie postacie w ich codziennym życiu, a także cykl trzydziestu rysunków na tekturze o różnych rozmiarach. Rysunki te, wykonane wiecznym piórem, przedstawiają miejskie krajobrazy interpretowane z wieloogniskowej perspektywy.

Czy możesz nam opowiedzieć o swoim najbardziej pamiętnym doświadczeniu związanym z wystawą?

Brałem udział w wielu wystawach we Włoszech i za granicą, które uważam za równie ważne. Jednak najwięcej wspomnień przywołuje we mnie ta w Mediolanie, w „Bibliotece Daverio”, zorganizowanej przez samego Philippe’a Daverio. Był uroczym i kulturalnym człowiekiem, którego niestety nie ma już z nami, ale który pozostaje w naszej pamięci ze względu na swoje niezwykłe człowieczeństwo.

Gdybyś mógł stworzyć jedno słynne dzieło w historii sztuki, które by to było? I dlaczego?

Unikałabym trudnego zadania wyboru tylko jednego dzieła spośród tysięcy dzieł, które podziwiam, bo nie mogę się zdecydować. Wolałbym zwrócić się do artysty wybranego losowo spośród tych, którzy dekorowali jaskinie Lascaux. Te prymitywne, ale niezwykle utalentowane jednostki posiadały geniusz umożliwiający przejście od trójwymiarowości żywego zwierzęcia do dwuwymiarowej reprezentacji bez korzystania z „tła” kulturowego obejmującego tysiące lat.

Gdybyś mógł zaprosić na kolację dowolnego znanego artystę (żyjącego lub nie), kto by to był? Jak proponujesz spędzić wieczór?

Zaprosiłbym wspomnianego prymitywnego artystę. Choć niewątpliwie przy stole jest trochę niezdyscyplinowany, to nasza rozmowa, prowadzona za pomocą gestów i dźwięków, byłaby niewątpliwie wyraźniejsza niż niektóre krytyczne pisma, które miałem okazję tu i ówdzie czytać.

Zobacz więcej artykułów
 

ArtMajeur

Otrzymuj nasz biuletyn dla miłośników i kolekcjonerów sztuki